Tytuł: "Alcatraz kontra Bibliotekarze #1 Piasek Raszida"
Tytuł oryginalny: "Alcatraz and The Evil Librarians"
Cykl: część 1 "Alcatraz kontra Bibliotekarze"
Autor: Brandon Sanderson
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 312
Kategoria: literatura dziecięca, młodzieżowa, fantastyka
ISBN: 9788379660292
Wydawnictwo: IUVI
Cena okładkowa: 29,90 zł
Data wydania: 15 lutego 2017
Od razu chciałabym zaznaczyć, że, mimo tego, że książka jest oznaczona jako książka dla dzieci i fantastyczna to autor zaznacza, że jest to pewnego rodzaju jego biografia. Jest to pierwsza książka, którą przeczytałam tego autora i naprawdę mnie ona zaciekawiła.
"(...)wielkie sukcesy często zależą od umiejętności rozróżnienia pomiędzy tym, co niemożliwe, a tym, co tylko nieprawdopodobne."
Opowiada o chłopcu - Alcatrazie Smedry, któremu przytrafiają się naprawdę dziwne rzeczy. Ciekawostką jest, że Brandon Sanderson to tylko pseudonim literacki, a jego prawdziwe nazwisko to właśnie Alcatraz Smedry. Otóż chłopak zawsze psuje rzeczy, których dotknie. Jego rodzice nie żyją, dlatego wędruje on po różnych rodzinach zastępczych, które zazwyczaj po jakimś czasie chcą się go pozbyć. Wszystko przez jego talent — psucie.
"I pamiętajcie: mimo że ta książka sprzedawana jest jako powieść fantastyczna, musicie traktować wszystko, co w niej przeczytacie, z absolutną powagą, bo są to rzeczy ważne, w żadnym razie nie głupie, i zawsze mają sens. Kalarepa."
Pewnego dnia, w jego trzynaste urodziny po tym, jak Alcatraz zepsuł całą kuchnię, próbując zrobić zupkę chińską, do jego drzwi puka starszy pan. Mówi, że jest jego dziadkiem. Tego samego dnia dostaje on paczkę z piaskiem niby od jego rodziców (którzy są martwi xd). I również tego samego dnia atakuje go pewien Bibliotekarz i próbuje go zastrzelić. (Wiem, że teraz może to wcale nie wyglądać na biografię, ale ufam autorowi...).
"Mądry człowiek umie wszystko obrócić na swoją korzyść, nieważne jak niekorzystne wydaje się to na początku."
Wiecie, co najbardziej wkurzało mnie, kiedy czytałam tę książkę? To, że Brandon Sanderson zawsze wiedział, jak się czuję. Jesteś pewnie teraz zły? Wkurzyłeś się?
Tak. On naprawdę wiedział, jak się czuję, czytając tę książkę.
"Niektórzy sądzą, że autorzy piszą książki, bo mają bujną wyobraźnię i chcą się podzielić swoją wizją. Inni zakładają, że autorzy piszą, bo rozsadzają ich opowieści – a zatem musimy je zapisać w chwilach twórczej propondencji. Obie te grupy zupełnie się mylą. Autorzy piszą książki z jednego i tylko jednego powodu: lubimy torturować ludzi."
Cała książka miała pewną fabułę i świat, w którym działy się wydarzenia. Wszystko miało swoją funkcję, chociaż mogłaby wydawać się ona prymitywna. Każdy dar (jak na przykład dar psucia czy spóźniania się), każda rzecz (na przykład piasek, który można było przerabiać na soczewki czy kinkiet w kształcie kokosa), każde miejsce (na przykład niebezpieczna Biblioteka) i każda osoba (na przykład właśnie Bibliotekarze czy Alcatraz) miała bardzo ważną funkcję i przeznaczenie.
"Leżałem przywiązany do ołtarza wykonanego z przestarzałych encyklopedii i miałem zostać złożony w ofierze mocom ciemności przez wyznawców kultu mrocznych Bibliotekarzy."
Jeszcze jedna rzecz, która mnie bardzo zaciekawiła to zaprzeczenie wszystkiego, co istnieje. Po co miałaby istnieć planeta składająca się z 70% z wody? Schody są nowocześniejsze od windy? Pochodnie od żarówek? Autor zaprzecza wszystkiemu. Zepsuł idealny świat, który sobie wyobrażałam. Książka jest genialna, a autora tak samo nienawidzę, jak i kocham.
"Niektórzy sądzą, że autorzy piszą książki, bo mają bujną wyobraźnię i chcą się podzielić swoją wizją. Inni zakładają, że autorzy piszą, bo rozsadzają ich opowieści – a zatem musimy je zapisać w chwilach twórczej propondencji. Obie te grupy zupełnie się mylą. Autorzy piszą książki z jednego i tylko jednego powodu: lubimy torturować ludzi."
Moja ocena: 8,5/10
Dziękuję wydawnictwu IUVI za egzemplarz!